Siedziałem na kanapie, trzymając dłonie przy kolanach i bawiąc się telefonem. Przewracałem go na boki, do góry nogami i oglądałem ze wszystkich stron, nie mogąc znaleźć żadnego lepszego zajęcia. W ogóle nie umiałem się skupić. Jęki Logana i jego nowej dziewczyny wypełniały moje uszy. Warknąłem cicho. Miałem ich dość.
Podniosłem głowę, by dostrzec, że stoi nade mną Max.
Miał na sobie czarną koszulkę, która zlewała się z jego ciemnymi włosami. Postawił je do góry na żelu i wyglądały tak, jakby były nieco przetłuszczone. Włożył dłonie w kieszenie dżinsów, wypuszczając kciuki na zewnątrz.
Max był ode mnie starszy o pół roku. Rozumiałem się z nim bez słów, zresztą tak, jak z innymi chłopakami. Max dołączył do nas dwa lata od stworzenia naszego „gangu”. Zawsze wybuchałem śmiechem na to słowo. Było takie obcesowe, jakby użyte z taniego filmu hollywoodzkiego, w którym dwójka zakochanych biegnie za swoją ofiarą wolniej niż żółw zdoła przejść jeden metr. Dlatego mówiłem, że należeliśmy do „grupy”. Dzieliliśmy się na jednostki i czułem od zawsze, co przyznawali inni, że byłem szefem tego całego gówna. Ale nie miałem nic przeciwko.
Max też nie. Zdradził mi kiedyś, że w głębi duszy zawsze pragnął zabijać. Zdziwił mnie tym, ponieważ nie każdy człowiek ma takie myśli, szczególnie nie on – przykładny maminsynek, chodzący co niedzielę do kościoła. A jednak, pozory myliły. Więc z radością przyjąłem Maxa pod swoje skrzydła.
- Co jest, stary? – spytał, siadając obok mnie.
- Jestem wykończony – odparłem i odłożyłem komórkę. Oparłem łokcie na kolanach i przejechałem dłońmi po twarzy.
Zaśmiał się cicho.
- Emma dała ci popalić?
- Co? – jęknąłem, niezbyt go rozumiejąc.
Miał rozbawioną minę, gdy na niego spojrzałem.
- Wróciłeś pijany o piątej nad ranem, krzycząc na cały dom, że Emma była zajebista – wzruszył ramionami, ostatnie słowa wypowiadając piskliwym głosem, jakby chciał mnie naśladować.
Zmarszczyłem czoło, starając sobie cokolwiek przypomnieć, lecz niestety, nie wychodziło mi. Wszystkie obrazy z poprzedniego wieczoru rozmazywały mi się przed oczami.
- Aha – skomentowałem to, o czym zawiadomił mnie Max. - Skoro tak zareagowałem, musiała być dobra.
Odwróciłem od niego wzrok. Byłem przeraźliwie zmęczony, wściekły i pragnąłem tylko zaszyć się w swoim pokoju na górze i usnąć. Niestety, nie mogłem tam wejść, dopóki Logan z partnerką nie wyniosą się na dół. Nie mógłbym znieść ich krzyków, kiedy byłyby jeszcze głośniejsze.
Nagle jęki z góry ucichły i razem z Maxem odetchnęliśmy głęboko, chociaż mnie wszystko zjadało od środka. Jak ten czubek Logan mógł kogokolwiek tutaj zaprosić?
Obróciłem głowę i wyjrzałem za oparcie kanapy. Zobaczyłem na schodach długonogą blondynkę. Nie była zła, ale ja i tak nie przywiązywałem dużej wagi do dziewczyn. Wszystkie traktowałem jak pospolite suki z cyckami i dupą, które zostały stworzone jedynie do przelatywania każdej upojnej nocy.
Dziewczyna uśmiechnęła się do nas. Była lekko zmieszana, jakby przed chwilą wypiła więcej, niż powinna. Kiwnęliśmy jej z Maxem na pożegnanie i odprowadziliśmy ją wzrokiem do drzwi.
Kurwa, pomyślałem, mógłbym z nią gdzieś wyskoczyć na godzinkę lub dwie.
Wtedy to właśnie szanowny pan Logan zaszczycił nas swoją obecnością.
Kiedy zobaczyłem go pierwszy raz kilka lat temu, wydawało mi się, że jest największą ofiarą, jaką mogłem kiedykolwiek spotkać. Miał czarne włosy, rozwiane we wszystkie strony i twarzyczkę zagubionego nastolatka. Był najmłodszy z nas – miał dopiero szesnaście lat. Szybko się uczył, ale musiałem sporo z nim pracować. Chciał tego, ponieważ nie miał gdzie iść, nie miał gdzie się skryć i po prostu potrzebował czyjegoś wsparcia. Więc dlaczego miałem go nie przyjąć?
Jak widać, nie wszystkie moje nauki wystarczyły, by ten kretyn nauczył się o danych mu przestrogach i zakazach.
Przeczesałem palcami swoje włosy i podszedłem do mojego przyjaciela, zaciskając pięści.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz? – pchnąłem go w klatkę piersiową.
- O co ci chodzi? – zapytał, nieco zaskoczony i zaczął masować uderzone przeze mnie miejsce.
Prychnąłem.
- Po co ją tu w ogóle zaprosiłeś?! Zapomniałeś, czym się zajmujemy?!
- Killer, wyluzuj – usłyszałem za sobą Maxa. Używał mojej ksywki tylko wtedy, gdy chciał mnie jakoś udobruchać. – Dostanie nauczkę i tyle.
- Zamknij się – warknąłem do niego, po czym z powrotem przeniosłem swój wzrok na Logana. – Słyszysz co do ciebie mówię?!
Pokiwał energicznie głową. Czułem nad nim przewagę zawsze, gdy na niego krzyczałem. Robił się wtedy taki malutki, jakby kulił się w sobie.
- Tak – odpowiedział ze skruchą. - Nie wiedziałem, że będziesz robił z tego aż takie problemy.
- Każda dziewczyna to szmata! - krzyknąłem, unosząc ręce do góry. - Zobaczy, czym się zajmujesz i nas wsadzą - po raz kolejny go popchnąłem. - Niczego się nie nauczyłeś, co nie? Każdy na tym świecie chce cię wykorzystać, idioto, więc lepiej, żebym więcej nie widział tamtej szmaty w tym domu.
Wziąłem głęboki oddech.
- Ty też dobrze się bawisz z dziewczynami...
- Ale nie tutaj. Nie zapraszamy tutaj dziewczyn, rozumiesz? Nikogo – oparłem dłonie na biodrach. – Do tego domu wstęp mamy tylko my, nikt więcej. Myślałem, że ci to kiedyś objaśniłem.
Ponownie kiwnął głową.
- Przepraszam – szepnął, a ja głośno się zaśmiałem.
Nie powinienem stroić sobie z niego żartów, ale jego bezbronność mnie śmieszyła. To niesamowite, że zabijał ludzi.
Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i zanim się zorientowaliśmy, w salonie pojawił się Dave.
Miał na sobie jasne dżinsy i szarą koszulkę. Niezależnie jednak od tego, co włożył, i tak wszystkie dziwki na niego leciały. No, oczywiście wtedy, kiedy mnie nie było w pobliżu.
Był chyba jedynym chłopakiem z grupy, z którym najlepiej się dogadywałem. Znałem się z nim jeszcze wtedy, kiedy nie miał jak przyjść nam do głowy pomysł zabijania. Nasi rodzice znali się od wieków, więc z Davem jakoś musieliśmy kontynuować tę tradycję. Ale ani ja, ani on, nie narzekaliśmy.
Byliśmy wręcz dla siebie stworzeni. Wszystko robiliśmy wspólnie, wymyślaliśmy różne gry i zabawy, razem poszliśmy do przedszkola, trafiliśmy do jednej klasy w podstawówce. A potem wszystko potoczyło się stanowczo za szybko i musieliśmy wybierać. Nasza dwójka albo normalne życie.
Wiadomo było, jak to się wszystko potoczy, ponieważ braterska miłość między nami, jaka zakiełkowała we wczesnym dzieciństwie, musiała przetrwać jeszcze długie lata. I nie mieliśmy zamiaru tego niszczyć. Więc Dave przeszedł na moją stronę, rzucając wszystko. I wiedziałem, że do końca życia pozostanę jego dłużnikiem.
Miał uśmiechniętą minę i od razu wiedzieliśmy, co się święci. Nowa robota.
Podszedł do kanapy i rozłożył na stole jakieś papiery. Max i Logan stanęli naprzeciwko, lecz ja pewnie usiadłem obok Dave’a. Szturchnąłem go lekko w łokieć, witając przyjaźnie, na co uśmiechnął się szerzej i wskazał na dokumenty.
Wziąłem jeden z nich i podniosłem na wysokość oczu.
Widniało tu wielkie nazwisko Stones, pogrubione i pochylone, aby było lepiej widoczne. Poniżej znajdowało się zdjęcie jakiegoś faceta z garstką ciemnych włosów na czubku głowy. Uśmiechał się do aparatu ubrany w garnitur. Niebieskie tło wskazywało na to, że zdjęcie zrobione było na potrzeby dowodu osobistego, paszportu bądź innego gówna.
- To Simon – Dave pokazał palcem na człowieka, którego obserwowałem. – A to jego rodzina – podniósł kolejną kartkę papieru i mi ją podał. – Tak na pamiątkę.
Na kolejnym dokumencie zobaczyłem trzy kobiety. Pierwszą, najstarszą, w zbliżonym wieku do Simona. Miała brązowe włosy do ramion i również się uśmiechała. Drugą, szatynkę o imieniu Zoey, jak zawiadamiał mnie napis pod spodem, na oko moją równolatkę lub osobę starszą o najwyżej dwa lata. Siedziała na stołku wyprostowana i wypychała dumnie pierś do przodu. Nie mogłem się pohamować przed oblizaniem ust, gdy zobaczyłem ten widok. Trzecia dziewczyna była szczupła i miała ciemnobrązowe włosy. Uśmiechała się sztucznie, jakby od niechcenia. Nie mogłem powiedzieć, że była brzydka, ale nie mogłem też nazwać ją modelką. Przynajmniej nie na tym zdjęciu, zrobionym – jak wskazywał podpis – dwa lata temu. Miała na imię Devonne. Przygryzłem wargę. Devonne to dość oryginalne imię, pomyślałem szybko. Nawet mi się podobało. Ale zupełnie nie pasowało do tej dziewczyny.
- Poczwórne morderstwo? – spytałem, odkładając kartki.
- Mamy zabić tylko tego faceta. Handel bronią. Gruba ryba. Jest dość unikalny. Zawsze mieszał się w jakieś świństwa – Dave wybuchnął śmiechem. – Dziwne, że dopiero teraz trafi do naszego archiwum.
Uśmiechnąłem się grzecznie.
- Wziąłem ostatnie dwa morderstwa – westchnąłem. – Niech tym zajmie się ktoś inny.
Max popatrzył na mnie zdziwiony.
- Odmawiasz roboty?
- Nie odmawiam, po prostu jestem wykończony. A wy też należycie do tej grupy – przyznałem, prychając.
Dave pokiwał głową.
- On ma rację, chłopaki. Który chętny?
Popatrzyłem na dwójkę stojącą naprzeciwko. Żaden się nie zgłosił. Jęknąłem w duchu.
- Gdzie Luke i Scott? – zapytałem o resztę, przypominając sobie o ich nieobecności.
- Załatwiają nową broń u Jamesa – wyjaśnił szybko Logan. – Więc...?
- Więc bierzemy to wszyscy – zakończył dyskusję Dave i spojrzał na mnie. – Oczywiście, oprócz ciebie.
Odetchnąłem z ulgą. Wreszcie odpocznę.
- To będzie niezła jazda – wstałem i poklepałem Maxa po ramieniu. – Idę spać.
Wyszedłem z pokoju, rzucając ostatnie spojrzenie na brunetkę wypychającą piersi.
~*~
Od Autorki: z tej strony werka (cojawera). z dziennym wyprzedzeniem, oto jestem, hejcia i strasznie się cieszę, że mogę dodać pierwszy rozdział całkowicie mojego autorstwa. mam nadzieję, że wam się podoba? przepraszam, że jest taki krótki. dziękuję, że tak miło przyjęliście naszego bloga, to wiele dla nas znaczy, szczególnie, że będzie się wiele działo. cierpliwości (:
wchodźcie i czytajcie nasze blogi:
informujemy z kinią dużo osób, więc naprawdę to chyba nic was nie kosztuje, żeby zostawić jeden komentarz i podpisać się swoim username. dla nas znaczy to ogromnie dużo. uszanujcie naszą pracę, więc moja ostatnia prośba:
Czytasz = komentujesz
fajny rozdzial;)
OdpowiedzUsuń@jusxjanoskians
jejku kocham to opowiadanie @fancybiebr
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać aż się spotkają ♥ @roomdemz
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńkocham >>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńobie piszecie niesamowite blogi, a wspólny jest asnjucfndushu <3
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńUuu...ale się będzie działo w następnym rozdziale już nie mogę się doczekać ;D <333
OdpowiedzUsuń@_MrsSwagger69
Xoxo
ten rozdział >>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńBoski * o *
OdpowiedzUsuńMacie talent *,*
Zapowiada się ciekawie : D
Do następnego >>>>>>>>
świetny :)))
OdpowiedzUsuńidealny! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny !! Napisalabym chetnie dluga wypowiedz na temat yego jak cudowne jest to opowoadanie ale nie mam sily wiec powiem tylko ze jest zajemegasuperfajbe ! :* - @beelieve_in_you
OdpowiedzUsuń;)))
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńno to rzeczywiście robi się coraz ciekawiej
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaa świetny ;> już się nie mogę doczekać aż się spotkają i jak to będzie <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńGENIALNE
OdpowiedzUsuńtrafiłam tu z tt weroniki bo napisala o tym blogu ze to nie ma sensu jak nikt nie wchodzi. przykro mi :( nie martwcie sie tylko piszcie
OdpowiedzUsuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPomysł ogólnie bardzo mi się spodobał. Nie omieszkam stwierdzić, iż jest to jedno z tych fanfiction, które dla swojego gatunku są typowe. Jednak mimo tej typowości, jestem mile zaskoczona. Dostrzegłam interesujące wątki, na których rozwinięcie z niecierpliwością czekam:)
OdpowiedzUsuńwww.jedna-chwila-jb.blogspot.com
Aaa! BOSKI<3
OdpowiedzUsuńKocham tooo gddahurqz
OdpowiedzUsuń@fckedbiebz
jesteś cudowna super piszesz :)
OdpowiedzUsuń