Czy byłam zaskoczona? Oczywiście. Czy było mi przykro? Może
trochę. Wiem, że mówiąc to wyglądam na zwykłą, bezuczuciową sukę. Było mi
przykro jedynie mamy, która już nigdy nie obdaruje mnie ciepłym uśmiechem i nie
poda mi pysznego obiadu. Nie szkoda mi mojej siostry, której wręcz
nienawidziłam. Należało się tej dziwce. Ups…
Gdybym powiedziała, że w tym bagażniku było dosyć wygodnie,
to skłamałabym. Jeśli mam być szczera to jechałam w naprawdę wielu bagażnikach,
ale ten jest na pierwszy miejscu tych najbardziej niewygodnych. Starałam się
być cicho, żeby nikt mnie nie zauważył, bo jedyne czego chciałam to, aby ktoś
mnie tu zobaczył. Chociaż tak naprawdę w pierwszej myśli nie wiedziałam czemu
postanowiłam wkraść się do tego samochodu. Co mną pokierowało? Jakaś zemsta?
Tylko czemu, skoro i tak nienawidziłam swojej rodziny? A może chęć zobaczenia
przestępcy i podziękowania mu za uwolnienie mnie od tego gówna? Boże, nie wiem.
Jestem pojebana.
Kiedy samochód się zatrzymał, dam głowę sobie uciąć, że moje
serce również na moment się zatrzymało. Zacząwszy na nowo bić, nie wiedziałam
co mam zrobić. Czekać, aż sobie pójdą i wysiąść… Ale co dalej? Bicie serca
nieco przyśpieszyło, a ja starałam się wymyślić coś, co pomogłoby mi się stąd
wydostać. Naprawdę nie wiem co skłoniło mnie do wejścia tego bagażnika. To tak
jakbym kusiła specjalnie los.
Przymknęłam na chwilę oczy ze zdenerwowania, kiedy
usłyszałam dwa różne głosy rozmawiające ze sobą. Znałam już je, ponieważ
słyszałam je przez całą drogę. Jeden z chłopaków szedł w stronę bagażnika,
które zaczął po chwili otwierać. Co ja mam teraz zrobić? Siedzieć i czekać aż
je otworzy, a potem mnie zabije, bo jestem częścią rodziny mojego ojca, czy
może czekać aż wymaże mi pamięć, zgwałci i wywiezie gdzieś do lasu. A może
gdzieś tu się schować? Kiedy zaczęłam się wiercić, żeby znaleźć jakieś miejsce
do schowania mnie drzwi od bagażnika się ujrzały, a mnie oślepiło jasne
światło, od którego zdążyłam się odzwyczaić.
- Słuchaj, byliśmy tam i
daję rękę uciąć, że zabiliśmy tylko… - w tym momencie chłopak o kasztanowych
włosach i brązowych jak najprawdziwsza czekolada oczach spojrzał na mnie, a na
jego twarzy widać było zdziwienie i złość. – Co do chuja?!
- Co się stało, stary? –
usłyszałam drugi głos, a po chwili obok pierwszego chłopaka pojawił się. Na
jego twarzy też malowało się zaskoczenie. – Kto to? – spojrzał na szatyna.
- Skąd mam to kurwa
wiedzieć?! – warknął i przetarł dwoma palcami lewej dłoni skronie.
– Luke, czekaj na
chłopaków, zaraz przyjdę.
- A co…
- Zajmę się nią.
Ciemniejszy szatyn bez słowa ruszył w stronę drzwi, po
których po chwili zniknął. Ej, nie zostawiaj mnie tu z nim…
- Jak żeś tu wlazła? –
wysyczał i chwycił mnie za ręce, pociągnął i sprawił, że po chwili stałam na
podłożu bodajże ich garażu. Z hukiem trzasnął drzwiczkami i spiorunował mnie
wzrokiem, po czym zaprowadził na krzesełko, które stało przy szafie z
narzędziami.
- Tak to jest, kiedy
samochód zostaje otwarty – wzruszyłam ramionami. Mimo mojego spokojnego oddechu
i wyluzowanemu ciału, wewnątrz bardzo trzęsłam się ze strachu.
- Powinienem Cię zabić,
mała dziwko – warknął w moją twarz, a jego dłonie po chwili znalazły się
zaciśnięte na mojej szyi. Zaczęłam brakować mi tchu, więc zaczęłam uderzać
pięściami w jego ręce, brzuch i nogi, lecz nic to nie dało. Chciałam się jakoś
odezwać, poprosić o litość, ale zaczęłam tracić w siebie nadzieję. Poza tym
byłam na tyle głupia, żeby tu przyjść, więc muszę zapłacić, prawda?
- Proszę – wyszeptałam tak
cicho, że byłam pewna, iż nie usłyszał. Był wściekły, mimo, że nic mu nie
zrobiłam. Pomimo tego jego uścisk się poluźnił, a po chwili leżałam na podłodze
trzymając się za gardło i co jakiś czas pokasłując.
- Co Ty tutaj robisz, hm?
– mruknął nieco spokojniej i przykucnął obok mnie. Poprawił moje włosy i
przyjrzał mi się dokładniej.
- Zabiłeś moją rodzinę –
oświadczyłam jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Prychnął śmiechem
i pokręcił delikatnie głową.
- Wow, wiedziałem, że
skądś Cię kojarzę. Wiesz, że wpakowanie się do mojego bagażnika i przyjechanie
do mojej i moich kumpli kryjówki było Twoim największym błędem?
- Wiem, ale co mi się może
stać? – zapytałam, a dopiero potem przygryzłam swój język. Pieprzone moje
gadulstwo.
- Na przykład to –
uśmiechnął się łobuzersko i wyjął broń z kieszeni przykładając je do mojej
skroni. Mój żołądek trzy razy wywinął koziołka, a następnie z nerwów miałam
ochotę zwymiotować. Wzdrygnęłam się, co nie uszło uwadze chłopaka, ponieważ
zaczął się śmiać. I to ze mną jest coś nie tak?
- Ale nie dzisiaj – dodał
i schował broń z powrotem do kieszeni. Chwycił mnie za nadgarstek i pomógł
wstać, przez co się zachwiałam.- Devonne, dobrze pamiętam?
Kiwnęłam głową.
- A więc Devonne, nie wiem
czemu postanowiłaś przyjechać z nami aż tutaj i jaki jest Twój cel, ale
wkurzyłaś mnie – wyznał i podszedł do mnie spoglądając się dokładnie na mnie. –
Nie zamierzam okłamywać Cię co do tego, że mam ochotę Cię teraz zabić. W końcu
spłodził Ciebie ten chuj, którego już nie ma.
- Nawet nie wiesz jak się
z tego cieszę – wymruczałam pod nosem.
- Co?
- Nic, nic – spojrzałam na
niego i przygryzłam wargę. Ta sytuacja była naprawdę dziwna.
- Cokolwiek – burknął i
odsunął się ode mnie. – Nie wypuszczę Cię, Devonne, bo zabiliśmy Twoją rodzinę,
mogłabyś pójść na policję nas sprzedać. Zabić Cię na razie też nie zabiję, bo
mam ochotę się trochę pobawić – uśmiechnął się łobuzersko. Jego wzrok zniżył
się do poziomu moich nóg i oblizał delikatnie górną wargę. – Co ja mam z Tobą
zrobić, Devonne?
- Wypuść mnie, nie
sprzedam was – powiedziałam cicho z nadzieją, że to wystarczy, aby mnie
uwolnił. Jego śmiech rozniósł się po całym garażu, a na końcu dotarło do moich
uszu. Miał piękny śmiech.
- Chyba sobie ze mnie
kpisz, dziecinko – warknął, a jego mimika natychmiast się zmieniła na surową i
ponurą. – Na razie zostaniesz tutaj, a później pomyślimy co z Tobą zrobimy.
Mówiąc to podszedł do mnie i wykręcił moje ręce do tyłu,
które chwycił mocno w swoją jedną dłoń. Drugą wyszukał jakiegoś sznurka, którym
przywiązał moje dłonie, bym nie miała jak je rozwiązać. Popchnął mnie w stronę
drzwi, przez które wcześniej przeszedł jego kolega.
O dziwo tych pozostałych jeszcze nie było, a bodajże Luke
siedział przed telewizorem na kanapie i jadł popcorn. Słysząc nas odwrócił
głowę w naszą stronę i zilustrował mnie od stóp do głowy.
- Co wymyśliłeś? – zapytał
szatyna, na co ten cicho warknął.
- Zaraz powiem – mruknął i
pchnął mnie po raz kolejny w stronę schodów.
- Gdzie ją zabierasz?
- Do siebie, muszę ją
gdzieś przetrzymać.
- Justin, strych jest
wolny – mrugnął do niego. A więc ma na imię Justin. Nawet ładnie.
- Faktycznie, dzięki stary
– uśmiechnął się do niego i poszliśmy w górę, zapewne na strych.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę w jakie gówno się wpakowałam.
Ale to chyba jest lepsze niż bycie postrzelonym lub zostaniem sierotą samym na
ulicy, bez pieniędzy, bez niczego. W jednej sekundzie stałam się biedna…
- Lepiej, żebyś była
grzeczna, Devonne – odparł i pchnął mnie wyglądająco staro łóżko. Strych nie
wyglądał jak ten z horrorów, lub jakichś filmów. Było tutaj nawet ładnie,
jedynie czym się wyróżniał od chociażby salonu były drewniane ściany i jedno
okno. Łóżko postawione było w rogu ścian, komoda po lewej stronie łóżka,
natomiast szafa stała naprzeciw komody. Było tutaj dosyć ładnie, ale to nie
zmieniało faktu, że to był strych płatnego zabójcy.
- Nie chcę mieć z Tobą
problemów, kochanie. Jeśli będziesz grzeczna to pozwolę Ci może nawet spać u
mnie w pokoju, bo tutaj jest dosyć chłodno wieczorami – poruszył śmiesznie
brwiami kiedy wymawiał ostatnie słowa.
- Nie skorzystam –
powiedziałam cicho. – Mógłbyś chociaż odwiązać mi nadgarstki?
Uniósł jedną brew ku górze. Wywróciłam oczami.
- Proszę?
- Grzeczna dziewczynka –
uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie rozwiązując mi ręce. Przetarłam
nadgarstki, które zostało dosyć poranione. Justin wziął sznur i poszedł w
stronę drzwi. – Daję Ci szansę, Devonne. Nie wykorzystaj mojego zaufania –
ostatni raz spojrzał na mnie i wyszedł zostawiając mnie kompletnie tutaj samą.
Justin’s
POV
Zszedłem na dół mając nadzieję, że przez ten czas chłopcy w
końcu dojechali. Moje myśli krążyły jedynie wokół brunetki, którą odnalazłem w
swoim bagażniku. Co podkusiło tak ułożoną dziewczynę, żeby wejść do nieznajomego
auta nie myśląc kompletnie o konsekwencjach? Powinienem był najpierw dobrze
sprawdzić samochód zanim wyjechaliśmy z miejsca zbrodni, lecz w tamtej chwili
nie myślałem, że mógłbym napotkać u siebie dziewczynę. Wiedziałem, że podczas
akcji brakowało mi jednego członka rodziny, a tym członkiem była Devonne, która
uniknęła swojego krótkiego żywota. Może los chciał, żeby ona przeżyła, ale
czemu musiała zakłócić mój spokój?
Nie miałem pojęcia co zrobić, dlatego w ostatniej chwili
zabrałem ją na strych. Jeśli mam być szczery to nie chcę jej na razie zabijać.
Podoba mi się. Oczywiście nie w takim sensie, że jestem nią zauroczony, ale
myślę, że mogłaby się na coś przydać. Poza tym wystarczy spojrzeć na jej ciało,
a człowiek od razu oddałby się jej bez żadnych zobowiązań. Sam nie mogłem się
powstrzymać przed tym i muszę ją jedynie nastraszyć, żeby niewinnie mi się
oddawała za każdym razem, kiedy będę tego potrzebował.
- Justin – wleciał do
mieszkania cały spocony Logan, który nawet nie potrafił złapać oddechu.
- Co się stało? –
zmarszczyłem brwi i zbiegłem ze schodów, patrząc jak pozostała trójka przybiega
do domu i zamyka szczelnie drzwi.
- Policja nas namierzyła,
dlatego pojechaliśmy do lasu, gdzie podpaliliśmy samochód. Po niecałych pięciu
minutach policja już tam była, a my zwialiśmy…
- Co za debile –
skomentowałem ich i pacnąłem się w czoło. – Kurwa, chyba mówiłem, że jak psy
jadą za wami to wystarczy jechać szybciej i sprytniej? Wystarczy skręcić w
kilka zaułków, a oni już głupieją i przestają was śledzić? Mówiłem, chyba
kurwa, co?! – warknąłem i uderzyłem w skroń Logana, który głośno pisnął i
złapał się za głowę.
- Uspokój się, Justin. Nie
mieliśmy wyboru… - odezwał się Scott. Spiorunowałem go wzrokiem.
- Jak mam się uspokoić,
kiedy czasami jesteście gorsi niż sami gliniarze? – westchnąłem i potarłem
dłońmi swoją twarz z nadzieją, że to mnie jakoś zregeneruje.
- Co mu jest? – spytał Dave.
Wiedziałem, że to pytanie jest skierowane najprawdopodobniej do Luke’a.
Spojrzałem na chłopaka, który jedynie wzruszył ramionami i spojrzał na mnie.
- Jest problem – wyznałem i
ruszyłem w stronę salonu, gdzie usiadłem na swoim stałym miejscu, czyli
ulubionym, skórzanym fotelu. Położyłem łokcie na obu kolanach, palce u dłoni
skrzyżowałem ze sobą i ułożyłem na nich swoją brodę. Patrzyłem jak każdy po kolei
siada na kanapie lub ogromnych poduszkach, na których się siedzi i przyglądają
mi się z zaciekawieniem.
- O co chodzi? – odparł entuzjastycznie
Logan.
- Nie wiem, czy jest się z
czego cieszyć, młody – mruknąłem i zmierzyłem go wzrokiem, dzięki czemu uspokoił
się i nieco skulił. – Słuchajcie, otwieram bagażnik, a tam zastaję jedną z
córek tego grubego, łysego kutasa.
- Nie pierdol! – krzyknął Max
i wytrzeszczył oczy, podobnie jak pozostali.
- Serio?
- Yup, nie wiem co ją
podkusiło, żeby tu się ukrywać, ale widocznie chciała poznać sprawców
morderstwa jej rodziny. Problem w tym, że nie mogę jej wypuścić, bo wiecie
jakie mogą być konsekwencje. Mógłbym ją zabić, ale…
- Podoba Ci się i
chciałbyś, żeby była Twoją zabawką – wyrecytował Dave. Wywróciłem oczami i
pokręciłem z dezaprobatą głową.
- Przyznaj się, Bieber.
Lubisz brunetki z pięknym, seksownym ciałem. A jak dobrze pamiętam to ona
właśnie taka jest – uśmiechnął się łobuzersko Luke. Warknąłem na niego i
zacisnąłem szczękę zmieniając swoją pozycję siedzenia.
- Zamknij się, to nie
prawda. Zabiję ją, ale w swoim czasie – mruknąłem. Nie powiem im przecież, że
chciałbym od czasu do czasu się nią zabawić, bo wyjdzie na to, że mają rację. A
nie mają, może być także naszą gospodyni.
- My wiemy swoje, przyjacielu
– odparł Scott i się zaśmiał razem z Loganem. Westchnąłem zrezygnowany.
- Oczywiście, bo wy wiecie
najlepiej – burknąłem oburzony i znów pokręciłem głową. – Ja pierdole, nie
ważne jest to. Najważniejsze co możemy zrobić w tej sytuacji.
- Niech nam sprzątnie
mieszkanie, a później…
- Nie kończ, Max. Nie
kończ, ty pieprzony napaleńcu – mruknął Luke i walnął w ramie chłopaka.
- Auć, za co to, kurwa?
- Kurwa też kobieta, tylko
inaczej zarabiająca na życie, patafianie – zaśmiał się Dave i przybił piąteczkę
ze Scottem.
- Chłopcy – jęknąłem niezadowolony
z ich zachowania. – Mamy poważną sprawę, a wy zachowujecie się jak gówniarze.
- Ja mogę – naburmuszył
się Logan.
- Dorośnij – wywrócił oczami
Luke, na co Logan mruknął coś pod nosem i skrzyżował ręce na piersi.
- Słuchajcie, plan jest
taki, że na razie dziewczyna zostaje u nas. Teraz siedzi na strychu i
ostrzegam, że jeśli ktoś tam zajrzy to osobiście skopię mu dupę.
- A zejdzie do nas na
kolację?
- Jeśli będzie chciała –
wzruszyłem ramionami. – Nie to jest najważniejsze. Za jakiś tydzień bądź dwa po
prostu ją zabijemy i będzie po sprawie.
- Chcesz się nią najpierw
zabawić, prawda? – odparł rozbawiony Max i poruszył śmiesznie brwiami.
- Och, spierdalaj –
warknąłem i wstałem. Zaśmiałem się cicho i ruszyłem do swojego pokoju. – Narada
zakończona, panowie. Nikt nie zbliża się do strychu, bo pozabijam.
- Oczywiście, o Panie –
ukłonił się Logan i wstał kierując się do kuchni.
- Będzie ciekawie –
skomentował to Luke i ruszył za Loganem.
Oj
będzie, będzie.
~*~
Od Autorki: hej, haj, heloł tu kinia was wita dziś. wercia się wypowiedziała ostatnio na ten temat, ale ja również chcę.
misiaczki, nie prosimy was o wiele - tylko o skomentowanie najnowszego rozdziału. chcemy wiedzieć co myślicie na ten temat, dlatego nam tak zależy. a to jest trochę dziwne, że informujemy ponad 40 osób, a komentuje zaledwie 20, hm? ja się tak nie bawię i mówię to całkiem poważnie.
Czytasz = komentujesz
Ciekawie, * o *
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co Justin wymyśli potem : 3
Do następnego : )
pierwsza, yeah :D
OdpowiedzUsuńrozdział ciekawy. Co się stanie z Dev? ;o
czekam na nn <3
ciekawe, czekam na nowy:)
OdpowiedzUsuńzaczyna sie,,przygoda"
OdpowiedzUsuńczekam na nowy ;)
O mój Boże ! Znalazłam dzisiaj Twojego bloga i jak przeczytałam prolog to normalnie taka ikejrgfbdkjdhfbn byłam ! <3 Jezuuuuu ! Jestem STRASZNIE ciekawa co się stanie z Devonne. <3333
OdpowiedzUsuńNareszcie coś zaczyna się dziać, czekałam na to! :D
OdpowiedzUsuńNo zaciekawiłaś mnie! :D
@ameneris
Uuu...ciekawe czy zejdzie na kolację albo czy któryś pójdzie tam zajrzeć już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału bo już w tym zaczyna się coś dziać <333 :*** :D
OdpowiedzUsuń@MrsSwagger69
Xoxo
Podoba mi się motyw, ale nie pasuje mi jej zachowanie. Kto normalny wchodzi do bagażnika czarnego suva? Zakładając, że powinien tam być kierowca z odpalonym silnikiem czekający aż reszta tylko wybiegnie ze środka...
OdpowiedzUsuńOprócz tego raczej nie ma do czego się przyczepić.
Czekam na kolejny!
podoba mi się! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuńNo w końcu zaczęło coś się dziać..czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńwow extra nie mogę się doczekać następnego :D @crewbiebz
OdpowiedzUsuńChyba się uzależniłam UPS @fancybiebr
OdpowiedzUsuńJak ja to kocham *-*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co dalej :))))
OdpowiedzUsuńrobi się ciekawie ! oby tak dalej, na razie jest naprawdę swietnie i przypuszczam ze bedziejeszcze lepiej ! <3 @beelieve_in_you
OdpowiedzUsuńto jest coraz ciekawiej ciekawe co z nią zrobią gsfdgdsf
OdpowiedzUsuńjezu to jest cudowne :)
OdpowiedzUsuńOmomomomom przecudowny rozdzial <3 nie moglam sie diczekacaz Justin i Dav sie spotkaja *.* a teraz jeszze bardziej sie nie moge doczekac nastepnego rozdzialu *-* <3
OdpowiedzUsuń@99Dudek
To jest super :) Jestem ciekawa co się dalej stanie z Devonne i co Justin wymyśli. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńO jezu super:)
OdpowiedzUsuńSwietny!:)
OdpowiedzUsuńczekam *o*
OdpowiedzUsuńświetny ;) czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial, mega emocje. nie moge sie doczekac nastepnego, mam nadzieje, ze dodacie szybko :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam nn :3
OdpowiedzUsuńSuper :**** !!
OdpowiedzUsuńSwietny, czekam na nastepny :>
OdpowiedzUsuńRozdział świetny czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńKikka
Świetne, czekam na kolejny. Nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJezu oby tak dalej jesteś genialna ;)
OdpowiedzUsuń