To nie tak, że postanowiłem obrazić się na cały świat, jak jakieś dziecko. Po prostu wkurzyła mnie ta łamaga, która nawet jeździć nie potrafi. Proszę, niech ktoś wytłumaczy mi, dlaczego postanowiłem ją zostawić, zamiast po prostu ją zabić. Jestem łakomy na takie drobne ciałka i wtedy zazwyczaj się nie kontroluję, ale nie sądziłem, że postanowię zostawić ją tylko dla własnej przyjemności. Sam się sobie dziwię, że jeszcze nie strzeliłem jej kulką w łeb, gdyż już dawno chciałem to zrobić. Nienawidzę tej suki, lecz jest coś w niej takiego urzekającego, że zawsze się powstrzymuję.
- Justin, stój - mruknął Dave i podbiegł do mnie. Nie patrzyłem na niego, lecz on chyba starał się, żebym spojrzał na niego.- Nie zrobiła tego specjalnie, już nie musisz się na nią tak drzeć.
- Bronisz jej? - prychnąłem i pokręciłem głową z dezaprobatą.
- Nie bronię jej. Mówię tylko to, co widzę - westchnął. - Sam chciałeś, żeby tu przyszła. Sam chciałeś, żeby zjechała, a kiedy to zrobiła i upadła nawrzeszczałeś na nią, jak na nic nie wartą dziwkę.
- Bo jest nic nie wartą dziwką! - krzyknąłem. Wszyscy zamilkli i spojrzeli na nas. Oddychałem dosyć szybko i czułem złość rozchodzącą po całym moim ciele. Chciałem tylko wrócić do domu i uspokoić się przy whiskey. Dave skrzywił się lekko i przysunął się dając mi miejsce, bym mógł przejść do samochodu. Spojrzałem się na niego, a potem obróciłem i pierwsze kogo ujrzałem to Dev. Przygryzała dolną wargę starając się nie rozpłakać. Wywróciłem oczami i ruszyłem w stronę swojego samochodu. Byłem wściekły i naprawdę potrzebowałem jakiegoś rozluźnienia.
- Idzie któryś ze mną do klubu? - zapytałem, na co Luke podniósł szybko rękę, jakby bał się, że zaraz go ktoś wyprzedzi. Uśmiechnąłem się pod nosem i kiwnąłem na niego, by szedł za mną.
- Na razie, chłopaki - odparł szczęśliwy Luke i wsiadł do samochodu, do którego zdążyłem już wsiąść i go odpalić. Po chwili odjechałem stamtąd ostatni raz patrząc na Devonne. Logan objął ją w pasie i do siebie przyciągnął. Ścisnąłem palce na kierownicy, aż zrobiły się białe. Co ten mały gówniarz odpierdala? Czeka nas chyba rozmowa i to dosyć poważna.
- Wiesz, że zawsze stoję za Tobą murem, ale uważam, że przesadziłeś drąc się tak na nią...
- Czemu wy ją wszyscy tak nagle bronicie, co?
- Nie bronimy, tylko...
- Tylko, co? - burknąłem i spojrzałem na niego. Chciałem zakończyć ten temat, bo wiedziałem, że do niczego ona nie prowadzi. Nie to, że chcę unikać tego tematu, bo nie w nim czegoś zawstydzającego czy coś.. Po prostu uważam ten temat za kurewsko zbędny.
- Nic - mruknął wiedząc o czym tak naprawdę myślę.
I dobrze, bo nie mam zamiaru zaczynać tego tematu.
Przyśpieszył, żeby szybciej dostać się do klubu. Musiałem po prostu poczuć w swoich żyłach alkohol oraz usłyszeć głośną muzykę. A dodatkowo spotkać jakąś piękną dziewczynę, którą zaprowadziłbym na tyły klubu. Mógłbym zaprowadzić ją do naszego domu, ale nie jestem jakimś wszechmogącym Bogiem i również trzymam się zasad, które sam ustaliłem.
- Klub Shine, będzie dobry - odparł Luke po długiej ciszy. Spojrzałem na niego i kiwnąłem głową zgadzając się z nim. Miał rację. Nie było chyba lepszego klubu od Shine.. Między innymi dlatego, że tam było bardzo dużo gorących dziewczyn, dobra muzyka i na górze pokoje, które powinny być chyba w każdym klubie. Są bardzo przydatne.
Zaparkowałem przy klubie i wysiedliśmy z auta. Spojrzałem na dość dużą kolejkę, co mi się kompletnie nie spodobało.
- Nie mam zamiaru czekać w tej kolejce.
Powiedziawszy to do mojego przyjaciela przepchnąłem się razem z nim na początek, gdzie stało dwóch goryli. Uśmiechnąłem się delikatnie i podszedł do nich. Jedną dłoń położyłem na schowanej w spodniach broni, na wszelki wypadek.
- Zaraz, zaraz, zaraz.. A wy gdzie się śpieszycie? - warknął jeden i ręką zagrodził mi dostęp do wejścia klubu. Zacisnąłem szczękę i podszedł do niego.
- Mam zły humor i chcę się trochę zabawić. Proszę nie utrudniaj mi tego - wyszeptałem w jego twarz. Wyciągnąłem broń i przyłożyłem ją do jego bojlera. Widziałem jak przełyka ciężko ślinę, lecz stara się wyglądać na tak samo wyluzowanego.
- Myślisz, że się boję? - prychnął.
- Raczej powinieneś - uśmiechnąłem się. - Przezwisko Killer... Kojarzysz?
Jego oczy zrobiły się jak pięciozłotówki, a ja po raz kolejny poczułem wyższość nad całym światem. Odsunął się, by zrobić mi i mojemu kumplowi przejście.
- Dzięki, bro - odparłem machając do niego ówcześnie chowając z powrotem broń.
Muzyka natychmiast dotarła do mych uszu dając mi połowiczne ukojenie. Tak bardzo nie mogłem doczekać się momentu, kiedy zatopię swoje usta w gorzkiej wódce. Kilka dziewczyn uśmiechnęło się do mnie zadziornie, co odwzajemniłem. Podeszliśmy do baru i natychmiast złożyliśmy zamówienie na najlepszą wódkę serwowaną w klubie. Dzisiaj nie miałem ochoty ani na whiskey, ani na drinki. Po prostu wódka.
- Stary, ale wiesz, że prowadzisz?! - krzyknął Luke, żeby móc przekrzyczeć muzykę. Kiwnąłem głową.
- Wiele razy prowadziłem po alkoholu - wzruszyłem ramionami i nalałem sobie do zwykłej szklanki wódkę, którą od razu wypiłem. Poczułem natychmiastowe rozluźnienie w całym ciele. - Widzimy się za kilka godzin. Szukaj mnie na górze, jakby co - puściłem do niego oczko i nalałem sobie znów trunku do szklanki, by po chwili opróżnić całą zawartość. Wytarłem dłonią zwilżone usta i odstawiłem szklankę razem z butelką. Poklepałem przyjaciela po plecach, kiedy ruszył w stronę parkietu dobrze podpity jak ja. Ja natomiast ruszyłem w stronę pięknej blondynki, która od jakiegoś czasu ciągle się na mnie patrzyła.
- Witam śliczną blondyneczkę - wymruczałem do jej ucha i położyłem dłoń na jej pośladku. Ruszyłem w stronę parkietu poruszając biodrami w rytm muzyki. Jej ruchy były seksowne i gdyby nie fakt, że jeszcze nie byliśmy w jednym z pokoi to pewnie teraz rzuciłbym się na nią. - Wyjawisz mi swoje imię?
- Anastasia - wyszeptała do mojego ucha przygryzając jego płatek. Warknąłem cicho czując wybrzuszenie w moich bokserkach. Kurwa.
- Nie sądzisz, że tutaj jest za głośno? - zapytałem.
- Gdzie chciałbyś pójść? - spytała kusząco przygryzając swoją dolną wargę. Oblizałem usta i zjechałem wzrokiem niżej napotykając jej idealne piersi, do jej idealnej sylwetki.
- Na górę?
Uśmiechnęła się tylko do mnie i chwyciła moją dłoń idąc w stronę schodów. Szła pierwsza, więc mogłem patrzeć się na jej zgrabny tyłeczek.
Tak bardzo nie mogłem doczekać się tego, co będzie na górze.
Przygodo, nadchodzę!
Dev's POV
Normalnie już dawno uderzyłabym go za te słowa, które nie powiem, ale dotknęły mnie bardzo mocno. Ale nie potrafiłam podejść do niego i mu coś zrobić. Był nieobliczalny i gdyby chciał mógłby mnie nawet pobić. Wolałam sobie tego oszczędzić.
Chłopcy zachowali się miło w stosunku do mnie, zwłaszcza Logan. On jako jedyny był chyba najbardziej kochany i najbardziej... ludzki z tej całej paczki.
Każdy z nich wziął swoją deskę i wsiedliśmy do samochodu wracając do domu. Byłam zmęczona tym dniem, mimo, że dużo się tak nie zdarzyło.
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu, gdzie tylko ja, Dave i Logan wysiedliśmy z auta. Max i Scott postanowili też pojechać do klubu, a my nie mieliśmy na to ochoty. Pożegnaliśmy się z nimi i weszliśmy do mieszkania. Dave od razu poszedł do swojego pokoju zamykając się w nim.
W tym mieszkaniu zaczynałam czuć się swobodniej, a zwłaszcza wtedy, kiedy połowy z chłopaków nie było, a ja byłam praktycznie sama. Od samego początku zrezygnowałam z myślenia jak się stąd wydostać. Wiedziałam, że to jest niemożliwe. Na własne życzenie zostałam tutaj uwięziona, co z jednej strony mi się podobało, bo przynajmniej miałam schronienie. Miałam wszystko czego chciałam, nawet dostałam nowe ubrania od nich. Logan ostatnio przywiózł mi moje kosmetyki, laptopa, kilka ubrań i buty z mojego domu.
- Zjesz coś? - usłyszałam głos Logana, który był w kuchni. Ruszyłam w tamtym kierunku. Usiadłam na stole i spojrzałam na chłopaka.
- A co robisz?
- Jajecznicę - zaśmiał się i spojrzał na mnie. Kiwnęłam ochoczo głową, dopiero teraz czując głód. Zeszłam ze stołu i usiadłam na krześle coraz bardziej czując piękny zapach jajecznicy.
- Mam prośbę - odparł nagle Logan.
- Hmm?
- Możesz wziąć szklanki i colę? - uśmiechnął się nieśmiało i kiwnął głową w stronę szafek.
- Jasne - zaśmiałam się cicho i poszłam w tamtą stronę. Wyjęłam dwie szklanki i położyłam na stole, następnie podeszłam do lodówki i wyjęłam pepsi, którą wlałam do szklanek. Kiedy zrobiłam to co musiałam usiadłam ponownie przy stole. Logan akurat podał mi talerz z gotową jajecznicą.
- Dziękuję - powiedziałam i oblizałam usta.
- Nie ma sprawy i smacznego - zaśmiał się. Też się zaśmiałam.
- Nawzajem - puściłam do niego oczko i zaczęliśmy go jeść.
Lubię go.
Jest chyba jedyną nowo poznaną osobą, którą polubiłam.
Na początku udawał złego i niebezpiecznego chłopaka, ale wiem, że on taki nie jest. Justin musiał doświadczyć czegoś złego w życiu, żeby stać się tym kim się stał, a Logan? Tak naprawdę nie wiem nic o jego życiu, ale nie sądzę, żeby wybrał takie życie, bo mu się spodobało. Chyba.
- Wiesz, Dev.. Naprawdę mi przykro, że takie coś Cię spotkało.
- Sama sobie zgotowałam taki los - wzruszyłam ramionami.- Zastanawiam się tylko ile tu posiedzę z Wami, a potem mnie zabijecie.
- Nikt Cię nie zabije - mruknął od razu. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy spojrzał się na mnie.
- Nie próbuj oszukiwać samego siebie, Lo.
- Nie oszukuję. Zrobię wszystko, żeby Cię jakoś wypuścili. Wiem, że nas nie wsypiesz.
- Skąd ta Twoja pewność? - spytałam i uniosłam brew ku górze. Oczywiście, że miał rację, ale to nie znaczy, że nie byłam ciekawa.
- Bo wiem. Ufam Ci - wzruszył ramionami i odstawił pusty talerz.
- Mało śmieszne - burknęłam i wstałam od stołu biorąc i swój i jego talerz, żeby wsadzić go do zmywarki.
- Mówię poważnie, Dev - szepnął i objął mnie od tyłu. Po całym moim ciele przeszły dreszcze. Co on robi?
Wyprostowałam się zaskoczona jego ruchowi.- Nie skrzywdzą Cię.
- Logan... - mruknęłam i zgrabnie się wydostałam z jego objęć. Czułam jak moje policzki pieką i nie mogłam nic z tym zrobić. - Jestem zmęczona, pójdę spać.. Dziękuję za pyszną kolację.
Nie czekając na to czy coś powie, czy nie wyszłam z kuchni biegnąc do swojego tymczasowego pokoju.
Dobra... To się zaczyna robić chore.
- Idzie któryś ze mną do klubu? - zapytałem, na co Luke podniósł szybko rękę, jakby bał się, że zaraz go ktoś wyprzedzi. Uśmiechnąłem się pod nosem i kiwnąłem na niego, by szedł za mną.
- Na razie, chłopaki - odparł szczęśliwy Luke i wsiadł do samochodu, do którego zdążyłem już wsiąść i go odpalić. Po chwili odjechałem stamtąd ostatni raz patrząc na Devonne. Logan objął ją w pasie i do siebie przyciągnął. Ścisnąłem palce na kierownicy, aż zrobiły się białe. Co ten mały gówniarz odpierdala? Czeka nas chyba rozmowa i to dosyć poważna.
- Wiesz, że zawsze stoję za Tobą murem, ale uważam, że przesadziłeś drąc się tak na nią...
- Czemu wy ją wszyscy tak nagle bronicie, co?
- Nie bronimy, tylko...
- Tylko, co? - burknąłem i spojrzałem na niego. Chciałem zakończyć ten temat, bo wiedziałem, że do niczego ona nie prowadzi. Nie to, że chcę unikać tego tematu, bo nie w nim czegoś zawstydzającego czy coś.. Po prostu uważam ten temat za kurewsko zbędny.
- Nic - mruknął wiedząc o czym tak naprawdę myślę.
I dobrze, bo nie mam zamiaru zaczynać tego tematu.
Przyśpieszył, żeby szybciej dostać się do klubu. Musiałem po prostu poczuć w swoich żyłach alkohol oraz usłyszeć głośną muzykę. A dodatkowo spotkać jakąś piękną dziewczynę, którą zaprowadziłbym na tyły klubu. Mógłbym zaprowadzić ją do naszego domu, ale nie jestem jakimś wszechmogącym Bogiem i również trzymam się zasad, które sam ustaliłem.
- Klub Shine, będzie dobry - odparł Luke po długiej ciszy. Spojrzałem na niego i kiwnąłem głową zgadzając się z nim. Miał rację. Nie było chyba lepszego klubu od Shine.. Między innymi dlatego, że tam było bardzo dużo gorących dziewczyn, dobra muzyka i na górze pokoje, które powinny być chyba w każdym klubie. Są bardzo przydatne.
Zaparkowałem przy klubie i wysiedliśmy z auta. Spojrzałem na dość dużą kolejkę, co mi się kompletnie nie spodobało.
- Nie mam zamiaru czekać w tej kolejce.
Powiedziawszy to do mojego przyjaciela przepchnąłem się razem z nim na początek, gdzie stało dwóch goryli. Uśmiechnąłem się delikatnie i podszedł do nich. Jedną dłoń położyłem na schowanej w spodniach broni, na wszelki wypadek.
- Zaraz, zaraz, zaraz.. A wy gdzie się śpieszycie? - warknął jeden i ręką zagrodził mi dostęp do wejścia klubu. Zacisnąłem szczękę i podszedł do niego.
- Mam zły humor i chcę się trochę zabawić. Proszę nie utrudniaj mi tego - wyszeptałem w jego twarz. Wyciągnąłem broń i przyłożyłem ją do jego bojlera. Widziałem jak przełyka ciężko ślinę, lecz stara się wyglądać na tak samo wyluzowanego.
- Myślisz, że się boję? - prychnął.
- Raczej powinieneś - uśmiechnąłem się. - Przezwisko Killer... Kojarzysz?
Jego oczy zrobiły się jak pięciozłotówki, a ja po raz kolejny poczułem wyższość nad całym światem. Odsunął się, by zrobić mi i mojemu kumplowi przejście.
- Dzięki, bro - odparłem machając do niego ówcześnie chowając z powrotem broń.
Muzyka natychmiast dotarła do mych uszu dając mi połowiczne ukojenie. Tak bardzo nie mogłem doczekać się momentu, kiedy zatopię swoje usta w gorzkiej wódce. Kilka dziewczyn uśmiechnęło się do mnie zadziornie, co odwzajemniłem. Podeszliśmy do baru i natychmiast złożyliśmy zamówienie na najlepszą wódkę serwowaną w klubie. Dzisiaj nie miałem ochoty ani na whiskey, ani na drinki. Po prostu wódka.
- Stary, ale wiesz, że prowadzisz?! - krzyknął Luke, żeby móc przekrzyczeć muzykę. Kiwnąłem głową.
- Wiele razy prowadziłem po alkoholu - wzruszyłem ramionami i nalałem sobie do zwykłej szklanki wódkę, którą od razu wypiłem. Poczułem natychmiastowe rozluźnienie w całym ciele. - Widzimy się za kilka godzin. Szukaj mnie na górze, jakby co - puściłem do niego oczko i nalałem sobie znów trunku do szklanki, by po chwili opróżnić całą zawartość. Wytarłem dłonią zwilżone usta i odstawiłem szklankę razem z butelką. Poklepałem przyjaciela po plecach, kiedy ruszył w stronę parkietu dobrze podpity jak ja. Ja natomiast ruszyłem w stronę pięknej blondynki, która od jakiegoś czasu ciągle się na mnie patrzyła.
- Witam śliczną blondyneczkę - wymruczałem do jej ucha i położyłem dłoń na jej pośladku. Ruszyłem w stronę parkietu poruszając biodrami w rytm muzyki. Jej ruchy były seksowne i gdyby nie fakt, że jeszcze nie byliśmy w jednym z pokoi to pewnie teraz rzuciłbym się na nią. - Wyjawisz mi swoje imię?
- Anastasia - wyszeptała do mojego ucha przygryzając jego płatek. Warknąłem cicho czując wybrzuszenie w moich bokserkach. Kurwa.
- Nie sądzisz, że tutaj jest za głośno? - zapytałem.
- Gdzie chciałbyś pójść? - spytała kusząco przygryzając swoją dolną wargę. Oblizałem usta i zjechałem wzrokiem niżej napotykając jej idealne piersi, do jej idealnej sylwetki.
- Na górę?
Uśmiechnęła się tylko do mnie i chwyciła moją dłoń idąc w stronę schodów. Szła pierwsza, więc mogłem patrzeć się na jej zgrabny tyłeczek.
Tak bardzo nie mogłem doczekać się tego, co będzie na górze.
Przygodo, nadchodzę!
Dev's POV
Normalnie już dawno uderzyłabym go za te słowa, które nie powiem, ale dotknęły mnie bardzo mocno. Ale nie potrafiłam podejść do niego i mu coś zrobić. Był nieobliczalny i gdyby chciał mógłby mnie nawet pobić. Wolałam sobie tego oszczędzić.
Chłopcy zachowali się miło w stosunku do mnie, zwłaszcza Logan. On jako jedyny był chyba najbardziej kochany i najbardziej... ludzki z tej całej paczki.
Każdy z nich wziął swoją deskę i wsiedliśmy do samochodu wracając do domu. Byłam zmęczona tym dniem, mimo, że dużo się tak nie zdarzyło.
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu, gdzie tylko ja, Dave i Logan wysiedliśmy z auta. Max i Scott postanowili też pojechać do klubu, a my nie mieliśmy na to ochoty. Pożegnaliśmy się z nimi i weszliśmy do mieszkania. Dave od razu poszedł do swojego pokoju zamykając się w nim.
W tym mieszkaniu zaczynałam czuć się swobodniej, a zwłaszcza wtedy, kiedy połowy z chłopaków nie było, a ja byłam praktycznie sama. Od samego początku zrezygnowałam z myślenia jak się stąd wydostać. Wiedziałam, że to jest niemożliwe. Na własne życzenie zostałam tutaj uwięziona, co z jednej strony mi się podobało, bo przynajmniej miałam schronienie. Miałam wszystko czego chciałam, nawet dostałam nowe ubrania od nich. Logan ostatnio przywiózł mi moje kosmetyki, laptopa, kilka ubrań i buty z mojego domu.
- Zjesz coś? - usłyszałam głos Logana, który był w kuchni. Ruszyłam w tamtym kierunku. Usiadłam na stole i spojrzałam na chłopaka.
- A co robisz?
- Jajecznicę - zaśmiał się i spojrzał na mnie. Kiwnęłam ochoczo głową, dopiero teraz czując głód. Zeszłam ze stołu i usiadłam na krześle coraz bardziej czując piękny zapach jajecznicy.
- Mam prośbę - odparł nagle Logan.
- Hmm?
- Możesz wziąć szklanki i colę? - uśmiechnął się nieśmiało i kiwnął głową w stronę szafek.
- Jasne - zaśmiałam się cicho i poszłam w tamtą stronę. Wyjęłam dwie szklanki i położyłam na stole, następnie podeszłam do lodówki i wyjęłam pepsi, którą wlałam do szklanek. Kiedy zrobiłam to co musiałam usiadłam ponownie przy stole. Logan akurat podał mi talerz z gotową jajecznicą.
- Dziękuję - powiedziałam i oblizałam usta.
- Nie ma sprawy i smacznego - zaśmiał się. Też się zaśmiałam.
- Nawzajem - puściłam do niego oczko i zaczęliśmy go jeść.
Lubię go.
Jest chyba jedyną nowo poznaną osobą, którą polubiłam.
Na początku udawał złego i niebezpiecznego chłopaka, ale wiem, że on taki nie jest. Justin musiał doświadczyć czegoś złego w życiu, żeby stać się tym kim się stał, a Logan? Tak naprawdę nie wiem nic o jego życiu, ale nie sądzę, żeby wybrał takie życie, bo mu się spodobało. Chyba.
- Wiesz, Dev.. Naprawdę mi przykro, że takie coś Cię spotkało.
- Sama sobie zgotowałam taki los - wzruszyłam ramionami.- Zastanawiam się tylko ile tu posiedzę z Wami, a potem mnie zabijecie.
- Nikt Cię nie zabije - mruknął od razu. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy spojrzał się na mnie.
- Nie próbuj oszukiwać samego siebie, Lo.
- Nie oszukuję. Zrobię wszystko, żeby Cię jakoś wypuścili. Wiem, że nas nie wsypiesz.
- Skąd ta Twoja pewność? - spytałam i uniosłam brew ku górze. Oczywiście, że miał rację, ale to nie znaczy, że nie byłam ciekawa.
- Bo wiem. Ufam Ci - wzruszył ramionami i odstawił pusty talerz.
- Mało śmieszne - burknęłam i wstałam od stołu biorąc i swój i jego talerz, żeby wsadzić go do zmywarki.
- Mówię poważnie, Dev - szepnął i objął mnie od tyłu. Po całym moim ciele przeszły dreszcze. Co on robi?
Wyprostowałam się zaskoczona jego ruchowi.- Nie skrzywdzą Cię.
- Logan... - mruknęłam i zgrabnie się wydostałam z jego objęć. Czułam jak moje policzki pieką i nie mogłam nic z tym zrobić. - Jestem zmęczona, pójdę spać.. Dziękuję za pyszną kolację.
Nie czekając na to czy coś powie, czy nie wyszłam z kuchni biegnąc do swojego tymczasowego pokoju.
Dobra... To się zaczyna robić chore.
~*~
Od Autorki: dzień dobry, przepraszam, że rozdziału nie było przez cały weekend, ale zabrano mi kompa.. haha.
słuchajcie informujemy dużo osób i jak piszecie komentarz podpiszcie się swoim username. mam zamiar zrobić porządek w informowanych, bo wkurza mnie, że informujemy ponad 50 osób (jest was naprawdę dużo) a komentuje zaledwie 20 osób. coś jest nie halo, nie? ;-;
ale chciałyśmy podziękować za każdy wasz komentarz.
pytania: ask (kingi)
swietne:)
OdpowiedzUsuń@jusxjanoskians
<3
OdpowiedzUsuńciekawy rozdział, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń@srutuuu
bardzo ciekawe i tyle czekałam na nowy rozdział :) @gomxzy
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jestem ciakwa co będzie dalej. ;) czekam na następny rozdział. xx
OdpowiedzUsuń@SkaylerW
Rozdział boski! *.* asdfghjklasdfgh dawaj następny <3 / @mona_Lovelove
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń@kasq_00
Naaptawdee swietny !! @beelieve_in_you
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuń@purple_ninja236
nie mogę się doczekać kolejnego ♡ @fajnypomidor
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, jest na prawdę ciekawe i pełne emocji. Macie super pomysły! Ciekawa jestem dalszego ciągu i jak dalej potoczą się losy Devonne i Justina :)
OdpowiedzUsuń@pizzafordean
świetny rozdział, z resztą jak wszystkie poprzednie :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny, mam nadzieję, że będzie szybko
@iamunlocked
Swietny sfcxadwgjhgfcv czekam nann @mybieber_ccole
OdpowiedzUsuńZajebiste! Dzięki że informujecie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Uwielbiam to.
OdpowiedzUsuńjeeej świetny rozdział! :) czekam na kolejny //@Kidrauhl_my_god
OdpowiedzUsuńrozdział jest super. ciekawe co bedzie z Loganem i Justinem, moze się pokłócą o Dev
OdpowiedzUsuńAch...ta czułość Justina :P
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem rozmowy Justina i Logana. Chyba nie będzie zbyt miło. Ogólnie zaczyna robić się ciekawie :D
@ameneris
To było.. słodkie sama noe wiem co, ale jakoś głupio się uśmiecham a to coś znaczy, czekam zniecierpliwoscia na naastepny
OdpowiedzUsuńAwwwww boski już się nie mogę doczekac nn <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńOjj ten Logan jest taki awww, ale wydaje mi się że on ją chce tylko wykorzystać. Świetny rozdział zresztą jak zawsze. Powodzenia w dalszej pracy xx
OdpowiedzUsuńAww...Logan jest taki słodki...rozdział jest świetny nie mogę się doczekać kolejnej części <333
OdpowiedzUsuń@_MrsSwagger69
Xoxo
Kocham !!! @maja378
OdpowiedzUsuńNaprawde swietny rozdział !! Kocham <3<3
OdpowiedzUsuńKocham to !
OdpowiedzUsuń@forevermindSWAG
świetne :)
OdpowiedzUsuń@Sandra_bytom
Świetnyy <33
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Nie mogę się doczekać co będzie potem mmm
OdpowiedzUsuń@luvmyaria
Super <3 @believexbitch
OdpowiedzUsuńJeju, dzisiaj znalazłam twojego bloga , i jest zajebisty ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. *.* czekam nn <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!! czekam na następny i na jakiś szalony rozwój akcji hbshbsfdhbdfshj
OdpowiedzUsuńSuupeer rozdział. Kocham to ff
OdpowiedzUsuńbedziecie mnie informować?
@LenkaBelieber4
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń