To co się działo przez te kilka dni, kompletnie zawładnęły moim umysłem na tyle intensywnie, że nie umiałabym się teraz skupić na ważniejszych rzeczach. W głębi duszy czułam smutek, kiedy zauważyłam takiego zachowanie u Logana, w końcu zaczęłam uważać go za przyjaciela. A przyjaciele tak nie postępują... Od momentu tej sytuacji nawet nie próbowałam usnąć. Siedziałam na podłodze i wyciągałam po kolei swoje ubrania, które Logan zdążył mi wziąć z mojego domu. Dostałam nawet swojego laptopa i telefon, ale nie miałam ochoty ich używać. I tak nie mam do kogo.
Jeszcze ta pochwała od Justina... Kilka godzin temu darł się na mnie, że jestem suką i nic pożytecznego tutaj nie robię. Swoją drogą, jakbym chciała jeszcze tutaj być. A teraz, dostałam pochwałę od samego Justina Biebera.
Zmęczenie brało w końcu w górę, bo po chwili położyłam się na podłodze obok rozwalonych swoich rzeczy i przymknęłam oczy, zasypiając.
Justin's POV
Mówiąc, że byłem zły na tego gówniarza, to skłamałbym. Byłem wściekły na niego. Jasno się wyraziłem, że nikt jej nie dotyka. Oczywiście z wyjątkiem mnie i dobrze o tym wiedzą. Byłem w tym domu władcą, a w czasie naszych akcji szefem. Przez całe życie to ja byłem na pierwszym miejscu i to nie może się zmienić z dziewczynami.
Zszedłem na dół po schodach, słysząc jak Logan chodzi po kuchni wymawiając wiązanki przekleństw. Prychnąłem śmiechem wiedząc, że klnie przez ból jaki zadała mu Devonne. To, co ona mu zrobiła było bardzo imponujące. Lubię, kiedy dziewczyna potrafi się obronić i nie robi z siebie wiecznej ofiary, żeby ją bronić. Oczywiście, że zawsze czułem dumę, kiedy musiałem obronić jakąś dziewczynę, ale to jest męczące, kiedy dzieje się to przez cały czas. A Dev, dałaby sobie w większości radę sama.
- Za co ja kurwa dostałem jeszcze od Ciebie?! - krzyknął, kiedy wszedłem do kuchni. Spojrzałem na niego dosyć spokojnie, mimo, iż wewnątrz mnie gotowało się na samą myśl, co chciał jej zrobić.
- Za bycie ciotą, Logan.
- Nie jestem żadną ciotą. Ta dziwka mnie uderzyła.. Nagle jesteś po jej stronie? - warknął i usiadł na krześle przykładając lód schowany w ściereczkę do policzka.
- Nie jestem po niczyjej stronie. O czym Ty myślałeś idąc tam i dobierając się do niej? - mruknąłem patrząc na niego. Oparłem się o framugę drzwi. Pomimo tego co Logan jej chciał zrobić i ogólnie jestem bardzo na niego wściekły, to nie potrafiłem się na tego gówniarza mocno złościć. Był dla mnie jak młodszy brat, za którego byłem odpowiedzialny.
- Myślałem, że podobam jej się - wzruszył ramionami. - a zawsze jakąś można zaliczyć.
- Jej nie zaliczysz - uśmiechnąłem się łobuzersko. - Nie ma szans.
- Teraz to już wiem - zaśmiał się.
- I tak jesteś małym kutasem.
- Spierdalaj, Bieber.
- Powinienem Cię zabić, za nie dotrzymanie zasad, wiesz o tym - odparłem nagle.
- Nie zrobiłbyś tego.
- Wciąż mam alkohol w żyłach, więc uważaj na słowa, bro - mruknąłem i przymrużyłem oczy.
Zaśmiał się tylko i pokręcił głową.
- Wiesz, że musisz ją w jakiś sposób przeprosić?
- Co Ty pieprzysz, Justin?
- Mówię poważnie - spiorunowałem go wzrokiem i wyprostowałem się chcąc wyjść. Zanim jednak to zrobiłem odwróciłem się w jego stronę. - Miej jaja i zrób to, albo się policzymy. I żeby to był ostatni raz.
Prychnął jedynie w odpowiedzi. Został w kuchni, natomiast ja zacząłem wchodzić po schodach na górę. Postanowiłem jeszcze zobaczyć czy wszystko w porządku, z naszą nową współlokatorką. Nie było mi jej szkoda, ale po prostu nikt nie ma prawa łamać tutaj zasad. Na ogół nawet ja ich nie łamię, dziewczyny pieprzę w klubach albo ich domach.
Wszedłem cicho do jej pokoju, gdzie zastałem ją śpiącą na podłodze. Obok niej leżały porozrzucane ciuchy. Zmarszczyłem brwi i zapaliłem malutką lampkę przy jej łóżku, żeby móc cokolwiek widzieć i przenosząc ją nie przewrócić się. Nałożoną miała moją koszulkę i swoje majtki. Wyglądała tak seksownie...
- Ogarnij się, Bieber - szepnąłem do siebie.
Podszedłem do niej i wsunąłem rękę pod jej plecy, a drugą pod nogi i uniosłem ją przyciskając jej ciało do mojej klatki piersiowej. Była lekka jak piórko, nie przesadzam. Mógłbym ją nosić na rękach częściej, bo nawet to nie sprawiało, że stawałem się zmęczony. Mruknęła cicho coś pod nosem a potem wtuliła swoją głowę w mój tors. Oblizałem swoje usta, wyobrażając sobie ją całkowicie nagą, w moim łóżku...
Przestań, wyobraźnio. Przestań.
Wziąłem głęboki oddech i z niechęcią położyłem ją na łóżku okrywając kołdrą. Wyglądała naprawdę niewinnie i słodko. Ale nie oznaczało to, że czasami zachowywała się jak suka i miałem jej serdecznie dosyć.
- Za co ja kurwa dostałem jeszcze od Ciebie?! - krzyknął, kiedy wszedłem do kuchni. Spojrzałem na niego dosyć spokojnie, mimo, iż wewnątrz mnie gotowało się na samą myśl, co chciał jej zrobić.
- Za bycie ciotą, Logan.
- Nie jestem żadną ciotą. Ta dziwka mnie uderzyła.. Nagle jesteś po jej stronie? - warknął i usiadł na krześle przykładając lód schowany w ściereczkę do policzka.
- Nie jestem po niczyjej stronie. O czym Ty myślałeś idąc tam i dobierając się do niej? - mruknąłem patrząc na niego. Oparłem się o framugę drzwi. Pomimo tego co Logan jej chciał zrobić i ogólnie jestem bardzo na niego wściekły, to nie potrafiłem się na tego gówniarza mocno złościć. Był dla mnie jak młodszy brat, za którego byłem odpowiedzialny.
- Myślałem, że podobam jej się - wzruszył ramionami. - a zawsze jakąś można zaliczyć.
- Jej nie zaliczysz - uśmiechnąłem się łobuzersko. - Nie ma szans.
- Teraz to już wiem - zaśmiał się.
- I tak jesteś małym kutasem.
- Spierdalaj, Bieber.
- Powinienem Cię zabić, za nie dotrzymanie zasad, wiesz o tym - odparłem nagle.
- Nie zrobiłbyś tego.
- Wciąż mam alkohol w żyłach, więc uważaj na słowa, bro - mruknąłem i przymrużyłem oczy.
Zaśmiał się tylko i pokręcił głową.
- Wiesz, że musisz ją w jakiś sposób przeprosić?
- Co Ty pieprzysz, Justin?
- Mówię poważnie - spiorunowałem go wzrokiem i wyprostowałem się chcąc wyjść. Zanim jednak to zrobiłem odwróciłem się w jego stronę. - Miej jaja i zrób to, albo się policzymy. I żeby to był ostatni raz.
Prychnął jedynie w odpowiedzi. Został w kuchni, natomiast ja zacząłem wchodzić po schodach na górę. Postanowiłem jeszcze zobaczyć czy wszystko w porządku, z naszą nową współlokatorką. Nie było mi jej szkoda, ale po prostu nikt nie ma prawa łamać tutaj zasad. Na ogół nawet ja ich nie łamię, dziewczyny pieprzę w klubach albo ich domach.
Wszedłem cicho do jej pokoju, gdzie zastałem ją śpiącą na podłodze. Obok niej leżały porozrzucane ciuchy. Zmarszczyłem brwi i zapaliłem malutką lampkę przy jej łóżku, żeby móc cokolwiek widzieć i przenosząc ją nie przewrócić się. Nałożoną miała moją koszulkę i swoje majtki. Wyglądała tak seksownie...
- Ogarnij się, Bieber - szepnąłem do siebie.
Podszedłem do niej i wsunąłem rękę pod jej plecy, a drugą pod nogi i uniosłem ją przyciskając jej ciało do mojej klatki piersiowej. Była lekka jak piórko, nie przesadzam. Mógłbym ją nosić na rękach częściej, bo nawet to nie sprawiało, że stawałem się zmęczony. Mruknęła cicho coś pod nosem a potem wtuliła swoją głowę w mój tors. Oblizałem swoje usta, wyobrażając sobie ją całkowicie nagą, w moim łóżku...
Przestań, wyobraźnio. Przestań.
Wziąłem głęboki oddech i z niechęcią położyłem ją na łóżku okrywając kołdrą. Wyglądała naprawdę niewinnie i słodko. Ale nie oznaczało to, że czasami zachowywała się jak suka i miałem jej serdecznie dosyć.
~*~
Obudził mnie cudowny zapach z dołu. Nie byłem pewien kogo była kolej na robienie śniadania, ale ta osoba postarała się, by obudzić mnie z dobrym humorem. Naciągnąłem na siebie spodnie dresowe. Nałożyłem biały podkoszulek i nie patrząc jak wyglądam zbiegłem na dół. Czułem potworny głód, ale zawsze tak miałem, kiedy wypiłem więcej niż powinienem. Na dole byli już wszyscy, z wyjątkiem oczywiście mnie. Logan z Lukiem i Scottem siedzieli na kanapie, oglądając jakiś mecz i jedząc śniadanie. Max siedział w kuchni razem z Devonne, która przygotowywała śniadanie. Ubrana była w spodenkach od piżamy i mojej bluzce, którą wczoraj ją dałem. Oblizałem usta i uśmiechnąłem się do niej, kiedy obróciła się, by zobaczyć kto przyszedł.
- Dzień dobry - przywitała się i podała mi talerz z dwoma naleśnikami, polanymi czekoladą. Na naleśnikach leżały dwie truskawki. Boże, co to za cud.
- Witam panią - puściłem do niej oczko. - Mmm, kurwa jak pięknie pachnie.
- Lepiej tego spróbuj, umrzesz z rozkoszy - skomentował Max.
- Zaraz spróbuję - zaśmiałem się. - Gdzie jest Dave?
- Poszedł załatwić jakąś sprawę - krzyknął z pokoju Scott. Kiwnąłem głową bardziej do siebie i przepuściłem w drzwiach Devonne, która poszła w stronę salonu. Razem z Maxem poszliśmy za nią. Nie ukrywałem się z tym, że patrzyłem na jej cudowny tyłeczek. Tak pięknie nim ruszała... Pokręciłem głową wyrzucając to z głowy. Im więcej myślałem o jej seksownym ciele tym miałem większą ochotę zaliczyć ją. A teraz nie mogłem. Jestem pewny, że zrobiłaby ze mną to samo co z Loganem.
Spojrzałem się na naleśnika i w końcu zacząłem go jeść.
- O kurwa - mruknąłem przymykając na chwilę oczy. Czegoś tak dobrego dawno nie jadłem, jeśli chodzi o słodkości. Chłopaki gotować nie umieli, a ja nie miałem ochoty starać się robić czegoś takiego. - Zajebiste.
Pochwaliwszy dziewczynę, ta się uśmiechnęła delikatnie i znowu popatrzyła na telewizję, gdzie leciał mecz koszykówki.
Długo jednak nie mogliśmy napawać się widokiem spoconych wysokich kolesi, którzy biegają za piłką i starają się ją wrzucić do kosza, ponieważ Dave wpadł do domu cały uśmiechnięty.
- Chłopcy, mamy robotę! - krzyknął uradowany. Luke wyłączył TV i wszyscy spojrzeli się na Dave'a. - Umm... Ona może być przy tym?
Spytawszy się nas o to, wszyscy - bez wyjątku spojrzeli na Dev, która delikatnie się uśmiechnęła. Wzruszyłem ramionami i wróciłem wzrokiem na twarz Dave'a.
- Niech zostanie - skwitowałem. Żaden się nie odezwał z sprzeciwem, gdyż wiedzieli, że moje słowo jest tutaj święte. - No więc o co chodzi?
- Byłem teraz na spotkaniu z pewnym kolesiem, który prosił o zabicie jego szwagra. Nie pytałem w sumie czemu, bo jakoś mnie to nie obchodziło. Ale dzisiaj mamy akcję, panowie.
- Co dokładnie musimy zrobić? - zapytał Scott.
- Facet będzie dzisiaj cały dzień w swoim biurze, w centrum Dallas. Możemy zaskoczyć go wieczorem, to będzie bardzo proste.
- I tylko tyle? - mruknąłem do niego.
- To znaczy, chłopak mówił coś, że on ma dużo ochroniarzy.
- Czyli to będzie najłatwiejsza nasza akcja - uśmiechnąłem się pod nosem. Przynajmniej nie musieliśmy się dużo męczyć. Chociaż w sumie uwielbiam nasze akcje, kiedy mamy dużo roboty. Bo wtedy jest najwięcej zabawy.
- Już się nie mogę doczekać - uśmiechnął się triumfalnie Luke, a chłopaki mu zawtórowali.
Oj ja też, chłopcy. Ja też.
Już miałem zaczynać omawiać nasz plan, co dokładnie zrobimy, kiedy wyprzedziła mnie Devonne. Jej pytanie chyba zwaliło każdego z nóg.
- Czy mogę jechać z Wami?
~*~
Od Autorki: dzień dobry, skarby. chciałam przeprosić za tak krótki rozdział, mam zły okres w życiu, a nie chciałam zawieść ani Was ani przede wszystkim Werki, więc coś wyskrobałam. proszę doceńcie to co tu jest i skomentujcie <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
cudowny rozdział @fancybiebr
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńaw aw aw ♥ świetny ♥
OdpowiedzUsuń@luv__my_justin ;*
Ooo, nie spodziewałam się takiej końcówki <333
OdpowiedzUsuńTa koncowka dkdkckld <3
OdpowiedzUsuńKazdy ma gorsze chwile wiec sie nie przejmuj rozdzial genialny jak zawsze,a dlugosc jest dobra duzo osob dodaje jeszcze krotsze i sie tym nie przejmuje
jejku,świetny! ♥ :D
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, ciekawe co będzie dalej hwbzhbajs
OdpowiedzUsuńjyrgtefdsjgfbedu o kurde ! "Czy mogę jechać z Wami?" mnie też to zwaliło z nóg ! sjfhwsnkejdfhwsjdhf <333
OdpowiedzUsuńJak ja to kocham :) krótki rozdział ale fajny, końcówka przebiła wszystko czekam na nn
OdpowiedzUsuń@kasq_00
Hihihaha^^ kocham to i sjkskamcnsldmcj cudowne! Czekam na.. na.. na.. słodką rozmowe Dustina
OdpowiedzUsuńo matko asddfkkg @crewbiebz
OdpowiedzUsuńOMG <333 Ciekawe czy pojedzie z nimi co do rozdziału to jest zajebisty xx ;D
OdpowiedzUsuń@_MrsSwagger69
Xoxo
świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnego <3
Jojojo cudownu rozdzial ! Trzymaj sie :* @beelieve_in_you
OdpowiedzUsuńCudowny ! ;)
OdpowiedzUsuńNiech wszystko sie u ciebie polepsza xx
@forevermindSWAG
czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudowny! Świetnie piszesz ffdvbhffcvb chce następny bo kocham to fanfiction ! @qoolstorybro
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny, a Justin tak słodko się zachował w stosunku do Dev
OdpowiedzUsuńwoooow Dev zaszalala pod koniec :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z osobą wyżej.
OdpowiedzUsuńWspółczuję trudnego okresu w życiu.
Pozdrawiam i życzę weny <3
Oou grubo. Jaka odwaga :D mm.. zjadłabym sobie takie naleśniki.
OdpowiedzUsuńświetny omg. iwyfvwgysudifcsui czekam nn ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Bardzo mnie wciągnął ten rozdział! A to na końcu? Chcesz abym umarła z ciekawości!!! ~Meg <3
OdpowiedzUsuń